Po przylocie do Portugalii od razu zakochałem się w tym miejscu. Wąskie uliczki wyłożone kostką brukową oraz drzewa, na których rosły soczyste pomarańcze i cytryny. Taki widok sprawia, że czujesz się jak w bajce.
Dla zwykłego chłopaka mieszkającego w małej miejscowości było to coś zupełnie nowego. Rzeczy, które na mieszkańcach nie robiły żadnego wrażenia w moich oczach miały rangę czegoś niezwykłego. Dodatkowym atutem mieszkania w Leirii był zamek. Znajdował się on w centralnej części miasta. Jako, że został wzniesiony na wzgórzu można było obserwować go niemal z każdego zakątka miasteczka.

Photo by Diogo Palhais on Unsplash
Pierwsze dni spędzałem w bardzo podobny sposób. W dzień spacerowałem po mieście, natomiast wieczorem przychodził czas na imprezowanie. Drugiego dnia mój współlokator zorganizował nam dinner, ponieważ był on “buddy’m” jednego studenta z Rumunii. Przygotował nam bacalhau czyli suszonego dorsza. Jeżeli ktoś był kiedyś w Portugalskim sklepie to na pewno zna ten specyficzny zapach, który unosi się w pobliżu stoiska z rybami. Przysmak ten jest tak bardzo popularny, że istnieje 365 sposobów na jego przygotowanie, po jednym na każdy dzień roku. David , tak miał na imię mój znajomy, bardzo się postarał, gdyż oprócz jedzenia zaopatrzył się w tradycyjne portugalskie wino Porto. Niestety nie przypadło mi ono do gustu, ponieważ było wytrawne i miało 20% alkoholu. Wszystko mogło by się wydawać normalne, gdyby nie fakt, że mój kolega miał 37 lat. Tak dobrze widzicie 37 latek ugotował obiad małolatom, którzy mieli od 20 do 22 lat. Dodatkowo był jedną z głównych postaci odpowiedzialnych za wznoszenie toastów. Hitem tamtej domówki była piosenka Ich Troje – “Zawsze z Tobą chciałbym być”. Następnego dnia zagraniczni studenci znali już refren na pamięć. Po skonsumowaniu posiłku przyszła pora by wyjść na miasto. Szybka rundka po pubach i po raz kolejny wylądowaliśmy w Anubisie. Każdy zapoznał się z DJ i dzięki temu otrzymaliśmy kilka gratisów w postaci darmowych szotów. Jak się później okazało chłopak był przyjazny Erasmusom. Jakoś mnie to nie dziwi skoro w przyszłości widzieliśmy się niemal codziennie. Musiał ten schemat przerabiać od lat, ponieważ miał około 20 letnie doświadczenie. W barze był również z nami David, mimo swojego wieku wcale nie odstawał od grupy. Wydawało mi się nawet, że bawił się najlepiej z nas wszystkich. Wśród nas czuł się jak ryba w wodzie. Pod koniec mojego erasmusa sam wyjechał na swojego do Czech. Jak widać nie trzeba być małolatem, aby brać udział w takich programach. Wystarczą chęci i zaangażowanie. Kolejny wieczór minął w miłej i przyjaznej atmosferze. Odprowadziliśmy dziewczyny do domu, a w drodze powrotnej znaleźliśmy na wystawce fotel, który o 4 nad ranem w stanie upojenia alkoholowego przytargaliśmy do naszego mieszkania. Tak się złożyło, że umieściliśmy go w moim pokoju. Tym o to optymistycznym akcentem zakończyła się dość wyczerpująca noc.
Świetnie się czyta! Oby tak dalej 🙂
PS. Tak personalnie – dziękuję, że utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że wiek to tylko liczba 😀
Cheers!
O, to ten piękny zamek którego nigdy nie zobaczyłem od środka xd